Cyklonraport 30.07-5.08

W tym tygodniu mieliśmy udany debiut Adama na Małej Lidze XC. Adam w  swym pierwszym starcie w Mińsku Mazowieckim zajął 3 miejsce w kategorii. Gratulacje! Paweł wystartował zaś w Triathlonie Siedleckim, gdzie uplasował się na 8 pozycji.


Relacja Adasia, jak zwykle z humorem i dużym dystansem do siebie :)





Zna to każdy kolarz - środek wakacji, nie na urlopie, siedzisz na Fejsie, znajdujesz wyścig, którego jeszcze nie jechałeś. Na zdjęciach same uśmiechnięte twarze, wypoczęci i wyluzowani zwycięzcy opowiadający, że trasa super i na pewno tu wrócą. A noga świerzbi…

Jedziesz na miejsce, zapisujesz się w biurze, wnosisz opłatę. Uśmiechnięta od ucha do ucha pani mówi, że miło cię widzieć i wręcza pakiet startowy. Jest fajnie, jedziesz objechać trasę i ……. orientujesz się, że właśnie uległeś spiskowi organizatora.Trasa pozwijana jak jelita, i oprócz tego uzupełniona o hopy, dropy, rock gardeny i - całe szczęście w nieszczęściu - chicken line’y. Szybko znajdujesz organizatora i pytasz o możliwość zwrotu “wpisowego” bo żona, brzuch, rower itd. Nic z tego, zapłaciłeś - jedziesz. 

Z nieba leje się żar, na wezwanie orga wchodzę na linię, chciałbym stanąć z tyłu, ale okazuje się, że istnieje ustalona kolejność, najpierw MII (niektórzy z nich pamiętają, że w innych cyklach są M4 i wezwanie ich nie dotyczy), następnie połączone siły MIII i MIV (czyli również ja - a co awans wiekowy), Juniorzy i na końcu Kobiety (Elita i Lady’s), a ja bardzo nie lubię się pętać i opóźniać, ale org wie lepiej. MII szarpnęli jak wystrzeleni z gumki od majtek, moja grupa (pewnie wspominając wojnę) dostojnie, reszty nie widziałem bo już wjeżdżałem pod pierwszy stromy podjazd, zjazd, podjazd, pierwszy chicken line, i dalej, tak jak na morzu podczas sztormu, jakby nie można było poprowadzić trasy tak, żeby to wszystko ominąć. Jazda na krótkich pętlach oznacza, że rzadko jestem sam, ciągle ktoś mnie wyprzedza albo dubluje, i tak do ostatniego okrążenia. Organizator nie wpadł na pomysł, żeby po dojechaniu zwycięzcy zamknąć trasę, muszę jechać do końca bo za to zapłaciłem. W końcu dojechałem, i prześladowań organizatora ciąg dalszy, ledwo dorwałem się do ryżu z jabłkami a tu wzywają mnie do dekoracji, wręczają medal, fotografują. Dobra, chcę dokończyć ryż, ale gdzie tam - wspólne zdjęcie nagrodzonych. W końcu można już się rozejść. Krótka przerwa higieniczna, bo za chwilę jadę na Masę Powstańczą do Warszawy i nie wypada z czarnym ryjem straszyć stoliczan, a tu niespodzianka - flak z przodu, pewnie jakiś nazistowski snajper, na szczęście mam zapas, więc nie muszę zmieniać planów. 

Podsumowując - jedno jest pewne - głupi się człowiek rodzi i głupi umiera, i Organizator nie raz to jeszcze wykorzysta, a wy będziecie musieli o tym czytać.






Krzychu i Przemek jak zwykle zwiedzali południowe rejony naszego kraju.

Krzychu:
Pierwszy dzień to Bike Park w Kasinie Wielkiej, w którym spotkałem Przemka. Świetne miejsce, byłem tu drugi raz, koszmarny dojazd w ten rejon Polski, wynagradzają świetne trasy. Drugi dzień, to krótka (25km) wyprawa na Ćwilin, drugi co do wysokości szczyt Beskidu Wyspowego. Długi, męczący podjazd, a później 9km wyrypa po kamieniach.





Wyniki:


IX Triathlon Siedlecki 5.08m. openm. kat
Paweł Szulim148
Mała Liga XC Mińsk Mazowiecki 4.08m. openm. kat
Adam Grabek253













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz