Się działo się :) Ten tydzień sprzyjał ściganiu więc wystąpiliśmy w wielu imprezach. Weekend zaczął się mocnym akcentem w postaci Tour de Pologne Amatorów. Wyścig ten przebiegał po części trasy ostatniego etapu Tour de Pologne, który odbył się tego samego dnia. Amatorzy, oprócz udziału w swojej imprezie, mieli zatem okazję pokibicować zawodowcom m. in. na słynnym podjeździe na Gliczarów.
Akcent, choć mocny, nie zaowocował równie mocnym wynikiem Marty Krzymowskiej. Na tym trudnym, górskim wyścigu, zajęła dalekie, 33 miejsce. Jednak wyjazd do Bukowiny był kolejną okazją do przekręcenia nogi na prawdziwych podjazdach.
Marta:
Upał. Chociaż był moment, że słońce schowało się za chmurami to i tak był upał. Dobrze, że wzięłam bukłak - wypiłam prawie wszystko z bukłaka i z 2 bidonów i jeszcze dobierałam na bufecie. Niestety, nie udało mi się całego wyścigu przejechać w siodle - najpierw zeszłam na podjeździe na Łapszankę (dość długi podjazd, dość stromy, z gatunku tzw. sztywnych, trzymających, w dodatku na totalnej patelni) a potem zeszłam na drugiej stromiźnie (tej mniejszej) na Gliczarowie. Dziwna trasa: najpierw trudny podjazd na Łapszankę, potem aż do połowy trasy prawie cały czas w dół a potem od połowy w górę, z podjazdem na Gliczarów i kolejnym do Bukowiny. W połowie miałam średnią około 24,5 ale po tych ostatnich podjazdach wróciła do normy, tzn. podobna jak na Tatra Road Race (nieco wyższa). Poza tymi dwoma masakrycznymi podjazdami jechało się nieźle, trasa była ogólnie dość szybka, o zupełnie innej charakterystyce niż TRR. Temperatura mocno dawała się we znaki, pomagało polewanie się wodą z bidonu. Startowałam z dalekiego sektora (prawie na końcu) więc prawie cały czas kogoś wyprzedzałam. Po powrocie do pokoju padłam - chyba po TRR nie byłam tak zmęczona. Czas zgodny ze spodziewanym, choć nie spodziewałam się, że zajmę tak dalekie miejsce. Dużo fajniej niż wyścig jednak jechało mi się wycieczkę następnego dnia. Ponad 4h w miłym towarzystwie i z naprawdę cudownymi widokami.
W sobotę, na Małej Lidze XC w Wiązownie, brylowała rodzina Małek. Piotr wygrał open, Justyna była druga. Chłopcy Filip i Mikołaj zajęli miejsca niedalekie od podium w kategoriach (odpowiednio 4 i 6).
Piotr:
5 edycja w Zagórzu - w linii prostej około 3 km od nas :) Czasami tam biegamy - teren mocno pofałdowany i chyba jeden z trudniejszych podjazdów w okolicy. Stawiamy się pełnym składem :) W Piątek przebudowałem swój rower dojazdowy dla Mikiego. A Fifi pożycza rower startowy od Mamy :) Takie testy chłopaków na 29er - i sprawdzają się choć jeszcze rowerki trochę na nich za duże - ale za 2-3 lata ... hi hi hi. Miki kończy 6 w swojej kategorii. Fifi 4 w swojej kategorii. Justynka 2 wśród pań. Ja po raz pierwszy staję na 1 miejscu :) (ale nie było Daniela Pepli ;) Trasa ciężka fizycznie - choć tym razem nie było skoków ani sztucznych przeszkód - za to dużo piasku i dużo podjazdów. Podłoże sprawiało że w zasadzie aby jechać do przodu trzeba było pedałować non stop a tylko z pozoru płaskie odcinki były lekko pod górę. Końcówka okrążenia mocno interwałowa i wymagająca - każdy się ujechał a dodatkowo było bardzo ciepło :) Organizacja (ja nie wiem jak oni to robią) ale MEGA :) - dziękujemy + super atmosfera, aż chce się jeździć na takich zawodach - WIELKIE BRAWA DLA CAŁEJ EKIPY Po raz pierwszy po zawodach nie makaron z czymś tam tylko prosto i skutecznie RYŻ Z JABŁKAMI - w taką pogodę zjedliśmy z miłą chęcią :) BRAWO ZA POMYSŁ !!! Forma jest OK za tydzień start w XTERRA Poland
W niedzielę w Memoriale Królaka wystartował Antek Kurman i był piąty, natomiast w ŻTC w Górze Kalwarii o włos z podium w kategorii minęli się Łukasz Łyjak i Kinga Zgorzelska. W niedzielę odbył się także Enea IronMan w Gdyni, gdzie na dystansie sprint Łukasz Danielak był 9 w kategorii.
Wyniki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz