Raport tygodniowy 42 - 46

Jesienny raport z kilku ostatnich tygodni.




Raporty


Scott Test Tour
25.10.2015

Marta Krzymowska
Bladym świtem, o 9:40 w niedzielę, stawiłam się pod sklepem rowerowym Plus na Zamiany, gdzie miała rozpocząć się druga "porcja" testów rowerów Scotta. Wczoraj również były testy, brał w nich udział Łukasz, który testował Sparka RC na Kazurce i był nim dość podekscytowany ;) Dziś z naszego teamu obecni byli oprócz mnie Szymon i Bartek, którzy dziwnym trafem także wzięli Sparka. A ja... dziś też testowałam Sparka, konkretnie model 730 z rocznika 2014 (ciekawa koincydencja z tymi Sparkami). Jest to karbonowy rower z pełnym zawieszeniem, przeznaczony do ścigania w maratonach i XC. Skłamałabym, gdybym napisała, że była to moja pierwsza jazda na fullu ale ta poprzednia miała miejsce tak dawno temu i na tak badziewnym rowerze, że wolę o niej nie pamiętać ;) Dlatego też, po pierwszym szoku po umieszczeniu tyłka na siodle Sparka i przyzwyczajeniu się do jego geometrii (dużo bardziej wyprostowana sylwetka, szeroka kierownica) oddałam się przyjemności z jazdy tym cudeńkiem. Dużą grupą udaliśmy się na "dołki" w Lesie Kabackim, zaliczając po drodze singiel pod Skarpą Ursynowską. Byłam zaskoczona, że choć Spark waży sporo więcej niż mój hardtail, toczy się lekko i podjeżdża tak, że różnicy w masie w zasadzie się nie odczuwa. Tylny amortyzator idealnie przykleja koło do ziemi i odnosi się wrażenie, że  na zjazdach i w trudnym terenie można sobie na tym rowerze na dużo więcej pozwolić, niż na hardtailu. Jazda na nim bardzo mi się podobała, choć rower ten ma geometrię niezbyt sprzyjającą podjeżdżaniu. Nie jest również tak zwrotny jak mój Scale. Gdybym miała na nim jeździć,  przede wszystkim postarałabym się o przeniesienie ciężaru bardziej na przód, aby dociążyć przednie koło, które bardzo mocno uciekało na podjazdach. Żal mi jednak było się z nim rozstawać po zakończeniu jazdy testowej. Przy zakupie kolejnego roweru na pewno mocno zastanowię się nad którymś ze Sparków.





Trening szosowy z naszosie.pl z okazji Dnia Niepodległości
11.11.2015

Adam Grabek
Kto nie ma miedzi ten cicho siedzi. Powiem wprost - udział w nowym cyklu Legii MTB, po zapoznaniu się z obowiązującą tabelą opłat, okazał się być poza moimi możliwościami finansowymi. W poszukiwaniu rozwiązania i zaspokojenia głodu roweru podczas Święta Narodowego, udałem się na facebooka i znalazłem; Trening szosowy w Dniu Niepodległości organizowany przez pobliski sklep rowerowy. Nie posiadam roweru szosowego. Zapytałem czy mogę pojechać na "góralu"? - jasne, ale jadą po szosie. Przed 10 rano zszedłem do garażu, napompowałem koła do 3,5 atmosfery i ruszyłem brać udział. Na zbiórce, pomimo nierokującej pogody, pojawiło się 15 rowerów szosowych w tym dwie kolarki oraz mój jedynak w "kierpcach i z ciupagą". Nie dano mi, z tego powodu, odczuć dezaprobaty czy litości. Po powitaniu przez Roberta Radosza wyruszyliśmy. Prędkość ograniczana przez organizatorów do 30-32km/h pozwalała mi utrzymać się bez kłopotu w peletonie. Miłe rozmowy, wymiana doświadczeń itd (co robić podczas dwóch godzin w towarzystwie?). Po ponad godzinie jazdy, po raz pierwszy w życiu poznałem różnicę pomiędzy rowerem szosowym a góralem. Jadąc z prędkością 41 km/h z górki, na największym przełożeniu z jakąś rozpaczliwą kadencją i wietrze z przodu nie mogłem utrzymać się za pozostałymi kolarzami. Pierwszy raz w życiu.... nie to żeby bomba, brak siły czy awaria. Załatwił mnie postęp technologiczny i specjalizacja (szlak). Czułem wściekłość, smutek zazdrość i inne negatywne odczucia. I nie umiałem wskazać winnego. Organizatorzy zorientowali się po kilkuset metrach. Robert został i dopchał mnie łaskawie do półmetka (dzięki). Od półmetka powrót tak jak do czasu odpadnięcia. Jechałem z prędkością grupy, nie ciągnąłem się w ogonie. Dawałem radę na podjazdach. Średnia nie była znacząco różna od tej z początku. Po dwóch godzinach z hakiem i sześćdziesięciu kilometrach z hakiem wróciliśmy do domu. Podsumowując: warto wychylić się czasami poza towarzystwo klubowe (nie zapominając o reprezentacji), warto ćwiczyć i ..... warto mieć sprzęt dostosowany do wymagań organizatora.






Wyniki


Godzina w Piekle Puławy (CX) 
11.11.2015

Szulim Paweł - 17 kat
Lirski Marcin - 26 kat
Zgorzelska Kinga - 11 kat


Rama na Ramię (CX)
25.10.2015

Szulim Paweł - 17 OPEN
Sędek Tomasz - 13 OPEN


Przełajowy Wyscig Rowerowy "O pietruszkę" w Mielcu
18.10.2015

Małek Piotr - 4
Małek Justyna - 1


Godzina w Piekle Lublin (CX)
18.10.2015

Szulim Paweł - 18
Sędek Tomasz - 17
Zgorzelska Kinga - DNF
Lirski Marcin - DNF



Instagram rok temu - orienteering :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz