Relacja z VIII Drużynowych Mistrzostw Polski MTB Amatorów
Kamil Gruzla, ELITA 6/16
Drużynę w kategorii ELITA utworzyliśmy w trójkę: Paweł Kołodziejek, Janek Skorek i ja, Kamil. Przyjechałem jako pierwszy na miejsce, udaję się do biura, aby zgłosić drużynę, a tam okazuje się, że na te konkretne zawody trzeba uzupełniać oddzielne deklaracje z danymi każdego uczestnika (nie wystarczy imię i nazwisko oraz nr startowy). Informacja taka na stronie się nie pojawiła wcześniej, więc troche "kupa", zwłaszcza, że do Pawła nie miałem żadnego kontaktu. Na szczęście po jakimś czasie spotykamy się, zgłaszamy drużynę o 11:30, ale okazuję się, że spinka była nie potrzebna, bo chyba sporo osób było zaskoczonych koniecznością dodatkowej papierologii i ostatecznie biuro pracuje do 12 - zawody już na starcie mają 0,5h obsuwy. Po 12:30 losowanie. Drużyna MIX w składzie Justyna i Piotrek Małek i Piotek Wrona jadą jako 27/30, my jako 15/16. Zostaje ponad godzina do startu, więc idziemy się ogarnąć, potem rozgrzewka po końcówce trasy. Wracamy na stadion akurat na start Piotrków i Justyny, potem kręcimy się jeszcze chwilę i udajemy w okolice startu. Przed nami wystartowały już drużyny TRW i Renault, tuż przed nami startuje drużyna Trek Honda Gdynia - wyprzedzenie ich nam nie grozi ;) Startujemy, wyjeżdzamy ze stadionu i udajemy się w otwockie lasy. Trasa raczej niczym nie zaskakuje, pokrywa się z trasami maratonów PB i Mazovii; może zawiera trochę wiecej prostych szybkich szutrówek. Są również fragmenty singli (np. pierwszy po starcie singiel z tegorocznego PB w marcu) czy bardziej wyboiste (np koło 15km pętli, w pobliżu DK50). Standard.
Po wyjeżdzie ze stadionu prowadzę jako pierwszy, po kilku km zmiana, wychodzi Paweł. Ze względu na teren i węższe fragmenty regularne zmiany nie mają sensu. Tempo jest mocne i bardzo szybko zaczynamy wyprzedzać zespoły, które startowały przed nami. Jednak koło 10 km daję znać Pawłowi, który narzucał wtedy tempo, że dla mnie i Janka jest trochę za mocno i nie utrzymamy go do końca. Trochę odpuszczamy, co kilka km dajemy sobie zmiany, mimo lekkiego zwolnienia tempa, wyprzedamy kolejna 2 czy 3 zespoły. Cały czas jednak czuć, że zmiany Pawła są dużo mocniejsze niż moje, czy Janka. Do końca kółka zostaje 5km, które pokonujemy głównie po szerokich szutrówkach, 1km przed metą i tuż przed stadionem musimy pokonać dwie piaskownice. Przejezd przez wał, na którym są trybuny stadionu, wjazd na bieżnię i zaczynamy drugie kółko. Podczas niego dysproporcje w przygotowaniu uwupklają się i 2/3 kółka tempo nadaje Paweł, motywując jednocześnie do zaciśnięcia zębów. Na podjazdach, czy bardziej korzeniastych fragmentach czuć pieczenie w nogach, ale nie po to kręciliśmy mocno wcześniej, żeby teraz odpuścić. Znowu szybka szutrówka, piaskownice, wjazd na wał przy stadionie, wjeżdzamy na bieżnię i z czasem 1:55:38 wszyscy przekraczmy linię mety. Dziękujemy Pawłowi za nadawanie tempa i w oczekiwaniu na wyniki odwiedamy bufet. Oprócz ciastek z roztopioną czekoladą i izo nic nie zostało. Na pocieszenie zupka z soczewicy. Po jakiejś pół godzinie od naszego przyjazdu wywieszone zostają wyniki: 6/16. Do 5 miejsca zabrakło 8s, więc niewiele - kilka szybciej pokonanych zakrętów czy mocniejsze zaciśnięcie zębów i bylibyśmy oczko wyżej. Ale i tak jest okej :) Od 4 miejsca dzieliły nas 4minyty, do podium przepaść: 13 minut.
Dziękujemy sobie za jazdę i zbieramy się bo już późno. Drużyna z MIXa dobre 10 miejsce na 30.
Po wyjeżdzie ze stadionu prowadzę jako pierwszy, po kilku km zmiana, wychodzi Paweł. Ze względu na teren i węższe fragmenty regularne zmiany nie mają sensu. Tempo jest mocne i bardzo szybko zaczynamy wyprzedzać zespoły, które startowały przed nami. Jednak koło 10 km daję znać Pawłowi, który narzucał wtedy tempo, że dla mnie i Janka jest trochę za mocno i nie utrzymamy go do końca. Trochę odpuszczamy, co kilka km dajemy sobie zmiany, mimo lekkiego zwolnienia tempa, wyprzedamy kolejna 2 czy 3 zespoły. Cały czas jednak czuć, że zmiany Pawła są dużo mocniejsze niż moje, czy Janka. Do końca kółka zostaje 5km, które pokonujemy głównie po szerokich szutrówkach, 1km przed metą i tuż przed stadionem musimy pokonać dwie piaskownice. Przejezd przez wał, na którym są trybuny stadionu, wjazd na bieżnię i zaczynamy drugie kółko. Podczas niego dysproporcje w przygotowaniu uwupklają się i 2/3 kółka tempo nadaje Paweł, motywując jednocześnie do zaciśnięcia zębów. Na podjazdach, czy bardziej korzeniastych fragmentach czuć pieczenie w nogach, ale nie po to kręciliśmy mocno wcześniej, żeby teraz odpuścić. Znowu szybka szutrówka, piaskownice, wjazd na wał przy stadionie, wjeżdzamy na bieżnię i z czasem 1:55:38 wszyscy przekraczmy linię mety. Dziękujemy Pawłowi za nadawanie tempa i w oczekiwaniu na wyniki odwiedamy bufet. Oprócz ciastek z roztopioną czekoladą i izo nic nie zostało. Na pocieszenie zupka z soczewicy. Po jakiejś pół godzinie od naszego przyjazdu wywieszone zostają wyniki: 6/16. Do 5 miejsca zabrakło 8s, więc niewiele - kilka szybciej pokonanych zakrętów czy mocniejsze zaciśnięcie zębów i bylibyśmy oczko wyżej. Ale i tak jest okej :) Od 4 miejsca dzieliły nas 4minyty, do podium przepaść: 13 minut.
Dziękujemy sobie za jazdę i zbieramy się bo już późno. Drużyna z MIXa dobre 10 miejsce na 30.
Justyna i Piotr Małek, Piotr Wrona, MIX 10/30
Kamil już niemal wszystko opisał he he :) dzieki. Wiec tylko dodam, że my realizowaliśmy taktyke od początku niemal do konca. Czyli Piotrek Wrona jechał na singlach około 15-20m przed Justyną, ja zamykałem, a na prostych wychodziłem na czoło i nadawałem odpowiednie tempo. Doszliśmy 9 zespół ale niestety na ostatnich piaskownicach Piotrkowi spadł łancuch i troche czasu straciliśmy. Na mecie meldujemy sie z 10 czasem na 30 drużyn wiec i tak jest SUPER :). Kolejny raz przekonaliśmy sie, że jazda Teamowa jest FANTASTYCZNA. Polecam podczas normalnych maratonów jechać w teamie - nie dość że jest szybciej to o wiele bardziej przyjemnie :).
Plany ?
19.07.2015
MTB Cross Maraton Pińczów XC
Marta Krzymowska
Coś czuję, że to będzie najbardziej hardkorowy wyścig, w jakim miałam okazję dotychczas brać udział. Ponad 200 m przewyższenia na jednej pętli, do przejechania 3 pętle, razem około 24 km. Na samą myśl bolą mnie nogi i płuca ;) Moje doświadczenia z XC wskazują, że będę ostatnia ale zamierzam się dobrze bawić :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz