28.06.2015
MTB Cross Maraton Kielce
Marta Krzymowska K3 3/7, open 9/21
Nie dość, że mało płynów piłam w sobotę (niestandardowy dzień) to słabo spałam w nocy z soboty na niedzielę (tylko 5h) i to się chyba odbiło na mojej jeździe. Miałam wrażenie, że jadę "na pół gwizdka" ale nie mogłam się zmusić do szybszej jazdy. Ponadto, tuż przed startem rozmawiałam z cyklonowym kolegą, Januszem, na temat kraks podczas zawodów, chyba w złą godzinę - zaraz po starcie, jeszcze na rozjeździe honorowym, on zahaczył się z kimś kołem i we dwóch poszorowali asfalt. Chyba mnie to spięło i to spięcie zostało mi na cały maraton bo nie mogłam się wyluzować i jechałam mocno zachowawczo. W miejscach, gdzie mogłam sobie pozwolić na puszczenie hamulców, jechałam na hamulcach, tam gdzie mogłam dokręcić, nie dokręcałam... nie jestem zadowolona ze swojej jazdy. W dodatku zaliczyłam OTB na rowie z błotem i potem dość długo prowadziłam rower pod górkę - być może to + zachowawcza jazda, kosztowało mnie akurat tyle minut, ile mi zabrakło do drugiego miejsca.
Niemniej jednak załapałam się na podium - 3 miejsce/7 w kategorii. W open 9 pozycja na nie wiem dokładnie ile (minimum 21) bo coś nie zagrało w pomiarze czasu i w tej chwili nie wszystkie wyniki są jeszcze uwzględnione (może wcale nie byłam trzecia, hehe). Rating bardzo dobry, w kategorii 92%, w open 81,2. Widać, że noga jest tylko z głową nie bardzo ;)
Chyba jako jedyny Cyklon wiedziony głupotą heroiczną wystartowałem na dystansie Master, czyli 66km i 1,5 km w pionie. Jak na maraton rozegrany w granicach administracyjnych Kielc to zacnie było. Celem było lekkie przetestowanie organizmu między wyścigami etapowymi. Cel zrealizowany. Jednakże sezon 2015 jest jakiś dziwny i tym razem sprzęt również stawił opór. Około 20km pancerz tylnej przerzutki rozszedł się wzdłuż... i na tym normalna zmiana biegów się zakończyła. Przynajmniej do momentu kiedy wyplotłem nowy pancerz z tretytek... potem już tylko 46km finiszu i upragniona meta. Przyjemnie, lekko i higienicznie i naprawiłem drania!!!
Poland Bike Góra Kalwaria
Piotr Małek M3 9/70, Open 15/162Upał słońce i wysoka temperatura nie wróżyła przyjemności na trasie.
Przyjęta taktyka to jechanie za naszym nowym kolegą z teamu Pawłem i trzymać się jego koła najdłużej jak się da :)
Początek spokojny i bez jakiś wielkich szarpnięć, potem jazda we mgle :), po jakiś kartofliskach, cegłach, gruzie i Bóg wie czym - no nie przepadam za takimi trasami :(
Z duszą na ramieniu pokonywałem takie przeszkody jak jazda po cegłach. Zjazdy nie był jakieś straszne jeśli się nie szarżowało - przede mną ktoś się wykatapultował ale ewidentnie przesadził z prędkością najazdu na szczęście utrzymał się na kołach.
Uformowała się około 10 osobowa grupka w tym nas trzech Paweł, Łukasz i ja. Razem jechaliśmy praktycznie cały dystans pilnując się wzajemnie - bardzo mi się podobała taka jazda razem.
Polecam kolegom i koleżankom z niższych sektorów - jest naprawdę dużo przyjemniej jak się jedzie w towarzystwie kogoś z teamu :)
Ostatni podjazd (niestety nie przejechałem go sobie wcześniej) i za wcześnie zacząłem go atakować - więc spuchłem w połowie i tylko myślałem aby dojechać do kreski.
Z przygód na trasie to dostałem gałęzią prosto w nochal, potem 15km przed metą użądliła mnie osa w klatę a jak ją zdejmowałem użarła mnie w palec.
A w nagrodę na mecie jeszcze pomoc medyczna użądliła mnie w pośladek - Pozdrawiam i dziękuje Panu z Karetki :)
Justyna Małek K3 4/4, Open 12/16
Justyna podsumowała ten wyścig krótko: brak mocy :) - teraz trzeba wypocząć i zebrać siły na Wąchock :)
Łukasz Łyjak M2 3/29 Open 12/162
Kilka dni przed wyścigiem miałem idealne warunki do odpoczynku i na treningach czułem, że noga jest coraz mocniejsza :) Niestety w sobotę rano pojawił się ból gardła, który trzymał również w niedzielę. Samopoczucie było ok, a objawy od szyi w górę, dlatego zdecydowałem się wystartować :) Dojazd z Wilanowa autobusem 742, nietypowo, ale komfortowo :D Pierwszy raz byłem ponad 2h przed startem. Dzięki temu obejrzałem wyścigi najmłodszych i na spokojnie przygotowałem się do startu. W 1 sektorze z Cyklona oprócz mnie był jeszcze Piotrek i Paweł (nowy zawodnik). Początek zdecydowanie szybszy niż w roku ubiegłym, starałem się być wysoko, ale nie zawsze się udawało. Po wjechaniu w szuter tumany pyłu ograniczyły widoczność do koła zawodnika jadącego przede mną :) Po odzyskaniu widoczności, starałem się gonić i przeskakiwać coraz wyżej. W pewnym momencie goniłem z Ernestem Kurowskim(2 Open na Max :)), ale moja dyspozycja tego dnia nie pozwalała na utrzymanie tempa. Po kilkunastu kilometrach zgarnęła mnie grupa Piotrka i Pawła. Od tej pory pilnowaliśmy nawzajem, żeby nikt z naszych nie został i staraliśmy się dyscyplinować resztę grupy do jazdy po zmianach. Wychodziło różnie, ale przed Czerskiem doszliśmy 4 osobową grupkę. Parę kilometrów wcześniej próbowałem zaatakować, ale wyraźnie noga nie podawała i coś było nie tak. Jak się potem okazało to przez anginę :) Po podjazdach w Czersku była minimalna przewaga i otwarta kwestia wygranej w M2, ale w końcówce zabrakło sił (strata 23s do 1M2) Dzięki chłopakom z klubu udało się obronić 3M2 :) W planach był Wąchock w mocnym składzie i Drużynowy Otwock, ale niestety czeka mnie kuracja antybiotykowa i przerwa w ściganiu :/ Klub jest coraz mocniejszy i reszta zawodniczek i zawodników, na pewno pokaże moc i siłę :)
Przemek Staszkiewicz
Z Prezesem wyskoczyliśmy na weekend w Beskid Niski i Żywiecki, on kręcił na szosie, ja na MTB. Pogoda niepewna ale łaskawa, wyjazd bardzo udany. W najbliższy weekend dla odmiany Bieszczady!
Plany:
05.07.2015
Poland Bike Wąchock
Marta KrzymowskaNajarana wspaniałymi trasami w Górach Świętokrzyskich, chyba nie mam ich dość. Dlatego Korona Świętokrzyska z cyklu Polandbike, a w niej Wąchock, stanowi w tym roku tzw. jazdę obowiązkową ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz