Raport tygodniowy - tydzień 22

Zanim spłyną informacje z długiego weekendu, przypomnijmy sobie co działo się w zeszłym tygodniu.




31.05.2015
Poland Bike Nadarzyn

Adam Grabek - MAX kat 47/Open 184
Z pamiętnika kierowcy rowerowozu - czyli jak zintegrowac klub. Z Małgosią wyjechaliśmy z domu o 10. po drodze zabraliśmy Anię i Łukasza. Dzięki temu już po 11 dojechaliśmy w pełnej obsadzie do Nadarzyna. Dziewczyny miały możliwość powzdychania do zawodnika z pierwszego sektora (to po to Szymon wjechałeś do pierwszego setora, między innymi) W miasteczku PB spotkaliśmy resztę ekipy - Martę, Michała, Małków, Zakrzewskich Karoline itd (przepraszam, że nie wymieniłem Rosochackich, Kamila, Piotra W., Łukasza K, Roberta, Rafała) Atmosfera w sektorach rodzinna, tak jak w zeszłym roku ostatni zawodnicy z dystansu FAN mieli zapewniony przejazd szpalerem wśród dorosłych zawodników (jak nie zamkną się w sobie to będa naciskać rodziców, żeby znowu pojechać i żeby znowu im klaskali). W szóstym sektorze razem z Karoliną stanowiliśmy smutne niedobitki drużyny (reszrta już awansowała do wyższych sektorów). Po starcie Karolina mi odjechała - ma dziewczyna nogę (więcej nie piszę, bo Małgocha czyta). Na trzecim kilometrze zobaczyłem Justynę na poboczu oglądającą rower z kimś z Cyklona (później okazało się,że czerwona koszulka nie była nasza) więc pojechałem dalej. Do końca pierwszej pętli moim zmartwieniem było nie dostać dubla. Kiedy to zagrożenie minęło zacząłem doganiać i wyprzedzać kolejnych zawodników. Mnie teź ktoś ciągle naciskał, więc miałem ostra motywację, żeby się nie opi**** (nie odpoczywać). Metę przejechałem chwilę przed Michałem i Martą. Startowali za mną więc zysk czasowy został pożarty przez różnicę sektorową. Ponieważ wziąłem się i spiąłem, razem znajdziemy sie w 5 sektorze (SUKCES).Później integracja klubu na kocyku, każdy temat wart omówienia, każda wypowiedź istotna i przede wszystkim lepsze poznawanie siebie nawzajem. Podsumowując: pudła Karoliny (2 miejsce) i Roberta (3 miejsce), trzeci wynik punktowy(2087,97) w drużynówce w historii (lepiej niż w Wawrze 2014) i utrzymane 4 miejsce w generalce (w pięciu maratonach punkowało już 11 zawodników, w tym również ja - MEGA szczęśliwy), piąty sektor jest bardziej czerwony (7 zawodników KK Cyklon) niż pierwszy (4 Cyklonów, brawo Kamil, dziewczyny będa piszczeć). Urszulin odpuszczam, więc trzymam kciuki za Łukasza i resztę startujących.




Marta Krzymowska, MAX kat 5/11, open 12/27
Już wiem, dlaczego w zeszłym roku trasa w Nadarzynie wydała mi się nudna. Za wolno jechałam ;) Chociaż w wynikach średnia moja jest niższa niż zeszłoroczna ale jest to spowodowane nieprawidłową ilością km w obu maratonach podaną przez organizatora (tegoroczny kilometraż zaniżony a zeszłoroczny zawyżony). Startowałam dziś z Michałem z jednego sektora (8), a że tempo mamy zbliżone to postanowiliśmy jechać razem. Po starcie trochę wyjechałam do przodu a gdy się obejrzałam to Michała nie było. Ponieważ nie wiedziałam, czy został przyblokowany po starcie czy może miał awarię i gdzieś stoi to postanowiłam na niego nie czekać. Trasa w Nadarzynie ma to do siebie, że jest płaska jak deska i nie ma żadnych trudności technicznych więc od samego początku, aż do końca, jest ogień. I był ogień. Może nie "blat i ogień", ale jednak ogień. Jechało mi się świetnie i przez całą trasę w zasadzie tylko wyprzedzałam innych zawodników. Gdy na drugiej pętli spytałam wyprzedzanych panów - który sektor - to okazało się, że 7 i 3, co oznaczało, że najprawdopodobniej cały swój sektor zostawiłam już w tyle, a być może też część kolejnego ;) Właściwie na całej trasie wyprzedziło mnie tylko kilka osób. W tym Michał, który jakimś cudem odnalazł się w okolicach 37 kilometra i potem jechaliśmy już dość blisko siebie - raz on z przodu ("dalej, wyprzedź tego gościa, zawsze to jedno miejsce w górę!"), raz ja ("oooo, kobieta przed nami, no przecież nie może dojechać na metę przede mną"). Michał uciekł mi na samym finiszu i był o kilkanaście sekund szybszy. Ostatecznie obydwoje załapaliśmy się na "top3" naszego sektora i awansowaliśmy z sektora 8 do 5 co uważam za niezły wynik. Dołożyłam dziś też swoją cegiełkę do punktów drużynowych i jako drużyna w tej chwili nadal plasujemy się na 4 miejscu w generalce.



Łukasz Kurman, kat 62/179, open 165/429
To był mój pierwszy wyścig od 10 miesięcy więc jechało mi się dość ciężko. Brak formy i nadmiarowe kilogramy zdecydowanie nie pomagały. Startowałem z 5 sektora i bałem się, że nie starczy mocy aby się w nim utrzymać. Początek był najgorszy ale im dalej w las tym było lepiej. Trasa płaska ale z dużym wyrypem i niestety w wielu miejsca wąska co bardzo utrudniało wyprzedzanie. Myślę, że jakby organizator puścił sektory co 2 min było by zdecydowanie luźniej. W drugiej części wyścigu trochę opadłem z sił ale miałem cały czas w zasięgu wzroku Kasię z teamu Kolarski.eu a że pamiętałem z poprzedniego roku, że to bardzo dobra zawodniczka postanowiłem się trzymać grupki w której jechała. Koniec końców udało się przejechać w satysfakcjonującym mnie tempie i awansować do 4-ego sektora jednak jestem, delikatnie mówiąc, lekko rozczarowany tym z jakim trudem mi to przyszło. Teraz trzeba popracować aby ten 4-ty sektor utrzymać.



Kamil Gruzla, kat 12 open 45
Start po dłuższej przerwie, z 3 sektora (degradacja po nienajlepszej jeździe w Otwocku). Start trakowany jako sprawdzenie formy i tego jak miesiąc samotnej jazdy wpłynął na nią. Szybki start, aby przegonić jak najwięcej towarzystwa do pierwszego singla, drugi sektor dogoniony również całkiem szybko. W miarę równa jazda do końca, noga podawała i udało powrócić się do pierwszego sektora. Jednak strata czasowa do np. Łukasza świadczy o tym, że jeszcze sporo można poprawić, aby być w stanie utrzymać się z pierwszym sektorem w kolejnym maratonie.
Trasa typowo mazowiecka, płasko, sporo nawrotów, kilka przeoranych łączek. Urozmaiceniem były fragmenty w żwirowniach.Ogólnie jestem zadowolny ze startu, udało się zdobyć trochę punktów dla Cyklona. I duuuużooo Cykloludków w miasteczku ;)


EUROPEAN CYCLING CHALLENGE

Adam Grabek, 37 miejsce w Warszawie
EUROPEAN CYCLING CHALLENGE edycja 2015 oficjalnie sie zakończyła. W tym roku brało w niej udział 39 miast, z tego 5 z Polski. Znowu okazaliśmy sie najbardziej rowerowym narodem. Trzy pierwsze miejsca zajęły kolejno Gdańsk, Wrocław i Warszawa. Uczestnicy konkursu przejechali wspólnie 2,059,721 kilometrów. W Warszawie zarejestrowało się 1815 osób, które przejechały 193 556 km. Kto by pomyślał, że rower jest w Polsce, tak powszechnym, dominującym i ogólnie akceptowalnym środkiem transportu. (Dziś znowu jakiś bałwan mnie obtrąbił.)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz