Przerabialiśmy to już wielokrotnie - GoPro przez cały dzień robi zdjęcia co 10 sekund i to się wtedy wydaje genialnym pomysłem. A potem masz do przejrzenia kilka tysięcy prawie identycznych zdjęć, wśród których może kilkanaście się do czegoś nadaje. Zazwyczaj w takiej chwili człowiek odkłada to na potem, zdjęcia po przejrzeniu lądują w jakimś zapomnianym folderze i pozostają tam tylko do momentu, kiedy nagle trzeba zwolnić kilka gigabajtów na dysku...
Tym razem było inaczej, bo Paweł ZALUSKArt.com się przysiadł i zrobił dobrą robotę. Poniżej fotorelacja z pewnego sierpniowego dnia w górach Izerskich.
Świeradów Zdrój. Zjazd czerwonym szlakiem ze Stogu Izerskiego |
To był wypad na 3 dni. Pierwszego dnia jeździliśmy po singletrackach Zajęcznik, a ostatniego odbyliśmy szkolenie pumptrack / skoki w centrum szkoleniowym Kross. Drugiego dnia włóczyliśmy się po Świeradowskich klasykach enduro i to z niego pochodzą poniższe zdjęcia.
Powiedzmy sobie szczerze, uphill nie był opcją, kiedy z nieba lał się żar a przytulna gondolka kusiła swoją bliskością i promocjami dla rowerzystów ;)
Na szczycie Stogu Izerskiego ogarniamy się szybko i ruszamy w dół czerwonym szlakiem pieszym. Kilka lat temu był to OS1 Świeradowskich zawodów EMTB.
Potem szlak na trochę zmienia się w szybkiego singla i odbija gdzieś w prawo, jednak my szukamy pewnej ścieżki nie oznaczonej na mapie.
Ścieżka ta próbowała się skryć za zwalonym drzewem i gęstą trawą, ale po chwili poszukiwań została namierzona.
Od tej pory kamienie ustąpiły miejsca korzeniom. Półdzikie single prowadziły nas częściowo przez pozostałości poniemieckiego toru bobslejowego, co można było poznać po sekwencji regularnych zakrętów. Ścieżka skończyła się w parku zdrojowym.
W doskonałych humorach podjeżdżamy do stacji gondoli i wracamy na Stóg Izerski.
Pierwszy odcinek kręcimy grzecznie czerwonym szlakiem w stronę Polany Izerskiej, wymijając licznych już o tej porze turystów.
W końcu droga się ostatecznie urywa. Gdy już wiemy że jesteśmy poza szlakiem, zaczyna się szukanie wyjścia z sytuacji. Ponieważ nie jestem fanem wracania tą samą drogą, namawiam towarzyszy na spacer w dół zarośniętym zboczem.
Droga okazała się cięższa niż zakładałem. Gąszcz jagód skrywa zdradliwe dziury i kamienie, kilka razy musieliśmy znosić rowery z jakiś skał. Ale kierunek mamy dobry i powoli tracimy wysokość.
W końcu las po bokach przerzedza się i możemy sobie pozwolić na lekki freeride. W międzyczasie tracę przyczepność na zakręcie i zaliczam niegroźny upadek.
Docieramy do jakiejś technicznej drogi i postanawiamy najpierw zjechać na dół do Świeradowa i zaatakować Sępią Górę od innej strony już po zjedzeniu obiadu w Chacie Izerskiej.
Tutaj czekał na nas start kolejnego OS zawodów enduro w Świeradowie sprzed kilku lat. Urokliwe miejsce i fantastyczny punkt widokowy.
Kamienista ścieżka okazuje się wymagająca kondycyjnie i technicznie, ale daje dużo satysfakcji. Tutaj Paweł Bob zaliczył krótki lot przez kierownicę, ale na szczęście obyło się bez poważniejszych konsekwencji.
Zjeżdżamy do Świeradowa, zmęczeni i zadowoleni. Pod względem ilości ciekawych odcinków przejechanych jednego dnia ten wskoczył od razu do mojego top 3 . Z każdym wyjazdem odkrywam coś nowego w górach Izerskich i już nie mogę się doczekać kolejnego wypadu w tamte okolice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz