4-7.06.2015
Beskidy MTB Trophy
Szymon Cygan, 70/135 M3, 150/311 Open
Syntetycznie: 4 dni, 280km, 10450m przewyższeń w 21:29:11, 6:34:55 straty do najszybszego (mistrz UK), ok. 12h przewagi nad ostatnim, który ukończył. Najprawdziwsze MTB w olbrzymiej dawce - było przepięknie choć chwilami ciężko. Całe Trophy bez najmniejszej awarii i ani jednej gleby. Nowy rower przeszedł sam siebie! Mistrz Cyklon składa świetne maszyny! Szersza relacja wkrótce :)
Świeradów-Zdrój, Nove Mesto pod Smrkem
Przemek Staszkiewicz
Długi weekend z fajną paczką w górach Izerskich. 3 pełne dni na
ścieżkach Singletrek pod Smrkem oraz jedna popołudniowa przejażdżka enduro. Krótka fotorelacja na klubowym blogu.
ścieżkach Singletrek pod Smrkem oraz jedna popołudniowa przejażdżka enduro. Krótka fotorelacja na klubowym blogu.
04.06.2015
Rock Machine MTB Maraton
Łukasz Łyjak - DNF
Miało być przepalenie nogi przed Urszulinem, dlatego zdecydowałem się na dystans MINI 42km. Impreza raczej kameralna ~150 uczestników. Formalności załatwione bardzo szybko, ale okazało się, że to dobre zlego początki. Po starcie prowadził na policjant na motocyklu. Na pierwszej górce miała miejsce pierwsza selekcja i z grupy 120 osób oderwało się ~30. Kolejne kilometry to próby rozrywania grupy, ja spokojnie kontroluję sytuację i jadę w okolicy 5 Open. W pewnym momencie tempo lekko siada, wychodzę na zmianę i zapraszam innych. Nie chętnych więc zwalniam i czekam na zmianę :) Ok 19 kilometra pierwsza próba ataku z czołówki na podjeździe i moja poprawka :) Po tej akcji uciekliśmy we 4 i bardzo szybko wypracowaliśmy dużą przewagę. Na 21km bufet i pilot na motocrosie stojący na środku :) Po dosadnym zwróceniu uwagi wyprzedził nas i odjechał :) Tempo w odjeździe nadawał Robert Sawa. W okolicach 33 km jakiś pacan przekręcił strzałkę i cała nasza 4 pojechała źle. Pech chciał, że kilkaset metrów dalej była już właściwa trasa i do końca poruszaliśmy się już po strzałkach :/ Niestety zgubiliśmy 5km. Przewaga jaką mieliśmy wystarczyłaby w sumie na powrót na trasę i przejechanie brakującego odcinka :) Pierwszy zawodnik przyjechał 23 min po nas, a nasza avs>30km/h :) Może gdyby pilot wyścigu wiedział jakie jest jego zadanie nie zgubilbyśmy trasy, aczkolwiek wydaje mi się, że biedak sam się pogubił i gdzieś przepadł :) Planowałem jechać na II edycję do Zwolenia, jednak jeżeli na 120 osób 20 gubi trasę, a pilot nie wie co ma robić, stwierdzam, że nie warto.
06.06.2015
Poland Bike Urszulin
Łukasz Łyjak, 1 M2 9 Open
Mimo, że akurat byłem w lubelskim to dojazd do Urszulina zają mi prawie 2h :) Na wyścig jechałem w bojowych nastrojach i z chęcią poprawienia sobie samopoczucia po wyścigu w Lublinie. Udało się być wcześniej i ogarnąć wszystko bez spinania się :) Przed krótka rozgrzewka i przywitanie z Damianem, Adamem, Dawidem. Tym razem w sektorach było dużo miejsca, ale nie oznaczało to, że będzie taryfa ulgowa :) Okazało się, że startuje również Robert Sawa z ucieczki z Lublina :) Kilka minut rozmów z kolegami z sektora i start. Początek szybki i próba najlepszego ustawienia się, przed wjazdem w las. Po skręcie zostałem trochę z tyłu, dodatkowo na końcu wjazdu na groble zawodnik przede mną zatrzymał się :/ Musiałem bardzo mocno przycisnąć, żeby zniwelować kilka sekund straty :) Po rozjeździe Mini/Max tempo było caly czas solidne >32km/h. Ok 25 km zaczęły się próby odjazdów, ale na płaskiej trasie nie było to łatwe. W pewnym momencie zaatakował ktoś z Renault Eco Team, ale za moment atak skasował inny zawodnik ... Renault :))) Do końca co jakiś czas była próba przyspieszenia i odjazdu. Ok 6km przed metą zakopałem się lekko w piachu i straciłem kilkanaście sekund. Silny wiatr i zmęczenie nie pozwoliły mi dojść grupy i na metę wjechałem 45s za zwycięzcą Open. Nie znałem wszystkich z naszego odjazdu i spodziewałem się, że będę w okolicach 4 msc w M2. Po sprawdzeniu wyników okazało się, że jestem 1 w M2 :) 1 raz najwyższy stopień także radość ogromna :) Widać, że plany treningowe od Adama z ProCycling Promotion działają, a sprzęt dopieszczony przez Marcina z Cyklon Sport Serwis sprawuje się wzorowo:)
Adam Grabek, MAX kat.19/Open 64
Etap osiągnięć indywidualnych. Urszulin w tegorocznym kalendarzu PB to miejsce traktowane przez startujących jako punkt poprawy wyników (daleko od domu, niska frekwencja zupełnie jak zeszłoroczny Międzyrzec Podlaski). Z takim samym nastawieniem, postanowiłem pomimo wcześniejszych planów wystartować. Małgocha na kajaku na Wiśle, więc trzeba zorganizować wspólny wyjazd. Michał w ostatniej chwili wypadł ze składu, Ania - rower w serwisie, jedyną osobą kiwającą się (znaczy wahającą) okazał się Zaki. Do towarzystwa zabrałem jeszcze synka - Tomeczka ( kategoria M2- syneczka, ha ha, ale kategoria rodzinna została zatwierdzona, minimum 3 uczestników). Wyjazd z Warszawy przed 9, prawie trzy godziny dojazdu. Wysiadając w Urszulinie z samochodu słyszymy: ".. na miejscu trzecim finiszuje zawodnik Klubu Kolarskiego Cyklon z Warszawy, z numerem 704 - Dawid Rosochacki..." Znaczy się FAN dojechał. Na parkingu spotkanie z Łukaszem i ocena sił. Trasa szybka, płaska i może trochę piachu. Z Łukaszem przed startem trochę się rozkręcamy. Na 10 minut przed początkiem wyścigu wchodzę do sektora - bardzo dziś kobiecego (5 zawodniczek). Temperatura ok 30 C. W takim upale łatwo zapomnieć o nawodnianiu. Start. Po wyjeździe z placu targowego wjeżdżamy na asfalt, tempo ok. 35-38km/h. Sektor mi odjeżdża. trudno, dla chwilowej radości utrzymania koła nie będę zmieniał przełożenia i kadencji, znam już swój organizm. Od początku co 2-3 minuty łyk z bukłaka. Podjazd na groblę okazuje się dla mnie porażką, jadąc na końcu pociągu wpadam w piach i.. gleba. Zbieram się szybko i gonię. Jakiś lasek, fragment asfaltu, znowu lasek i długa prosta przez pola. Droga jest twarda, blokuję amortyzator i ogień. Początkowe 18 kilometrów do bufetu przejeżdżam w 39 minut(!). Zjeżdżamy na Maxa. Nikogo nie wyprzedzam, ale tempo z licznika wychodzi całkiem całkiem. Koniec pętli Maxa i znowu ten sam długi dojazd do bufetu. Znam drogę więc udaje mi się dojść i prześcignąć dwóch zawodników.Trasa przestaje być super szybka, poza tym uruchamia się mordewind i pojawiają się łachy piasku. W pewnym momencie na twardym odcinku zawodnik przede mną zalicza solidną glebę. Pytam czy potrzebuje pomocy, ale jego odpowiedź pozwala mi jechać dalej (dwa dni później dowiaduję się, że nieszczęśnik złamał obojczyk). Na trasie 5 km przed metą, kurtyna wodna, zakręt w prawo na dobrze ubitą szutrówkę, 25km/h i gleba, zupełnie jak mój rywal kilka minut wcześniej ... przednie koło osuwa mi się w koleinie, dobrze, że całą siłę uderzenia pochłania kask (odkształcił się). Podnoszę się, żadnych złamań czy otarć (po wyścigu:pęknięta rama i złamana manetka blokady amortyzatora), jedynie ta utrata rytmu i prędkości... Na metę wpadam z czasem 2 godziny 49 sekund - średnia z licznika 25,3km/h. Pół minuty krócej i byłby awans do 4 sektora. Spotykam resztę ekipy - uśmiechnięci, radośni. Łukasz pierwszy w M2 na Maxie (przepraszam za nietrzymanie zapowiedzianych kciuków, ale walcząc z czasem na rowerze ciężko się oderwać od kierownicy), Robert S. pierwszy w M6 na Mini. Dawid drugi w C4. Zaki awans do sektora 7 z widokami na 6. Synek Tomeczek pomimo gleby i wymiany dętki awans do 9. Robert R. nie startujący oficjalnie, po ruszeniu na Mini z krzaków i kończący w krzakach, zarzeka się, że wystartuje w Płocku i stać go na trzeci sektor, Organizator wyraził zgodę na start z piatego, więc będzie nas w 5 jeszcze więcej. Ja zająłem ostanie miejsce w sektorze i jako jedyny nie awansowałem do 4, ale pobiłem rekord życiowy w startach na PB. W klasyfikacji generalnej Max M4 jestem na 3 miejscu, ale to stan chwilowy. Jako jedyny z kategorii przejechałem wszystkie tegoroczne edycje. Najważniejszy jest wynik na końcu sezonu i wtedy chiałbym być w pierwszej 30. Klub ze względu na niską frekwencję na Maxie stracił 2 pozycje w generalce i to też nie ma znaczenia, na końcu liczyć się będzie 8 najlepszych startów. Najistotniejsze, że w klasyfiakcji teamów, w sześciu tegorocznych edycjach, punktowało już 13 zawodników KK Cyklon i to dla każdego z nich ma wartość - dali coś klubowi od siebie.
KRT Konstancin
Mateusz Piechnik, 6/34 M3 15/113 Open
Po klęsce a właściwie pogromie na MP w Pobiedziskach szybko przyszła okazja na poprawienie nastroju. W ramach cyklu Kross Road Tour odbywał si prolog- czasówka na ok 21,6km w Konstancinie. Trasa doskonale mi znana wiec zapowiadała się ciekawa impreza. Frekwencja również dopisała, na starcie zjawiło si ponad 120 uczestników w tym dwóch Cyklonów Miquel i ja. Poza tym paru lokalnych cyborgów: Lewandowski, Brukalski, Staram czy Gospodarczyk z Krakowa. Startowałem z numerem 99. Zawodnicy ruszali co 30s wiec zapowiadało się niezłe ściganie. Przede mną startował mocno wyglądający zawodnik, jak się później okazało, torowiec Maciek Sikora, tuż po mnie bardzo mocny triathlonista z Mławy. Wszystko wskazywało, że będę musiał sie sprężać. Ustawiam się na starcie i gaz. Wyjazd z miasta bardzo niebezpieczny, bo trasa obstawiona tylko częściowo, a gapiów i przechodniów dużo. Mimo to od początku jadę circa 40km/h na lemondce. Po 1km skręcam w lewo do ul. Literatów i siadam na koło......Skodzie Fabi, która zaplątał sie miedzy startujących. Szybko ja wyprzedzam, zjeżdżam w dół ul. Literatów i zaczynam najgorszy odcinek z dziurami z Obór do Gassów. Tu się okazuje jak ważna jest znajomość trasy. Na poboczu widzę 3-4 zawodników (niestety również Miquel), którzy poprzebijali tu opony i szytki. Po wyjechaniu z sekcji dziur dubluje 2 pierwszych rywali i gnam dalej. Tętno dobre cały czas trzymam 180-184ud/min chyba organizm lubi jak jest ciepło. Przed wyścigiem podzieliłem tras na odcinki z wypisanymi czasami na poszczególnych etapach. Na zakręcie w Gassach mam 25s przewagi nad planowanym czasem, to dodaje powera. Zakrty pokonuje na granicy bezpieczeństwa, sądząc po reakcji kibiców całkiem szybko. Dojeżdżam do wały wiślanego i jest pięknie. Osłonięty odcinek pozwala pojechać ok 45-47km/h. Wyprzedzam następnych 2 zawodników. Po zakręcie i nawrocie prędkość nieco spada, ale wiem, że jest dobrze bo jadę cały czas równo ze średnią ponad 39km/h mam już ok 50s przewagi nad planowanym czasem i nie czuje kryzysu. Niestety było zbyt pięknie. Na zakręcie w Habdzinie policjant powoduje bardzo niebezpieczną sytuacje. Najpierw za daleko zatrzymuje samochód a na dodatek niemal wbiega mi pod koła. Zaliczam awaryjne hamowanie, ocierając sie o policjanta i staje praktycznie w poprzek drogi. Musze rozkręcać prędkość prawie od zera i na następnych 1,5-2km ciężko mi odzyskać rytm i pełną prędkości. Myślę, że ta sytuacja kosztowała mnie nawet 30s i walk o pierwszą 10, na szczście do 3 miejsca w kategorii straciłem ponad minut, czyli i tak nie było szans na pudło. Na ostatnim 6km wyprzedzam jeszcze 3 zawodników i ..... sam dostaje dubla kilometr przed metą od triathlonisty Twistera z Tempo Mława. Meta świetnie usytuowana, tuż za podjazdem pod Literatów, taka mega dobitka po ostrej dobitce. Kończę z oficjalnym czasem 33,30s co daje średnią ok 38,7km/h. Ogólnie zaliczam najlepszą czasówkę w tym roku patrząc na miejsce w stawce, aktywność na dystansie, równość jazdy czy nawet technikę.
10.06.2015
BikePark Kazoora
Przemek Staszkiewicz
Zgłosilismy sie z Pawełem i Michałem do pomocy podczas budowy nowego pumptrack na Kazurze. Mama powtarzała że skończę z łopatą. Fotorelacja dostępna na klubowym blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz