Przełajowy wypad w Świętokrzyskie

Jest połowa stycznia. W planie treningowym Sołtysa pojawiło się 2,5h dowolna jazda przełajem. No to pojechaliśmy do Daleszyc w górach Świętokrzyskich.

Podjazd niebieskim szlakiem na pasmo Orłowińskie



Czujna obserwacja pogody trwała od początku roku. W końcu doczekaliśmy się okienka pogodowego: +10 stopni i prawie bezchmurne niebo, idealnie !

Klimatyczne szutry niedaleko Daleszyc

Pierwsza część naszej wycieczki to szutry przez lasy i wioski. Było względnie sucho, pofałdowany teren urozmaicał jazdę. Na jednym ze zjazdów Sołtys wpada na zamarznięty odcinek drogi i zalicza kiepsko wyglądający upadek przy sporej prędkości. Na szczęście wszystko kończy się na kilku siniakach i stłuczeniach, jedziemy dalej.

Nowiutka bluza Cyklon już nie taka świeża

Nie był to koniec upadków, w sumie zaliczyliśmy po dwie gleby. Ale nagroda za styl wędruje do Michała, jego drugi trik - salto w przód przez kierownicę - był nie do przebicia.

Wkrótce również pierwszy raz przegapiliśmy miejsce, w którym mieliśmy odbić na inny szlak. Skuszeni długim, asfaltowym zjazdem walimy bez zastanowienia w dół.

Ku naszemu zdziwieniu długi zjazd okazał się ślepą uliczką

Od tej pory jedziemy na czuja, próbując wrócić na zaplanowaną wcześniej trasę. Jest to również koniec etapu wygodnych asfaltów i ubitych szuterków.

Nie cały dzień warunki pod kołami były wyśmienite

Błądzimy jakieś pół godziny zanim odnajdujemy właściwy kierunek. Mimo wszystko humor nas nie opuszcza, bo pogoda i widoczki coraz milej nas zaskakują.

To miejsce wybraliśmy na przerwę kanapkową

Tak w ogóle to podobno przez większość dnia włóczyliśmy się trasami górskiego maratonu ŚLR Daleszyce, i chociaż jeszcze wtedy to do mnie nie dotarło, w drugiej połowie dnia czekał nas jeszcze mocniejszy górski akcent.

Powoli zbliżamy się do pasma Orłowińskiego

No i w końcu rozpoczynamy długi podjazd, dla znających maratony ŚLR "ten za drugim bufetem, niebieski szlak pieszy". Nastromienie niby umiarkowane, przyczepnośc też taka sobie ale jeden rower jako bieg podjazdowy ma 44/36 a drugi 36/28. Miękko nie jest, kadencja 30 a HR w kierunku max, kolana dają znać że nie były na to przygotowane. Ale podjeżdżamy całość i robimy zasłużoną przerwę na przekąskę.

Niebieski szlak w stronę Daleszyc

Przebijamy się przez pasmo Orłowińskie i naprawdę tutaj kończy się część relaksacyjna wycieczki. Sztywne podjazdy na stojąco przypominają mi boleśnie, że nie jestem jeszcze przygotowany na takie jeżdżenie. Kolana, uda, plecy, nawet ramiona będą mi wypominały ten wyjazd przez najbliższe dni. Zjazdy natomiast to jeszcze inne emocje. Brak sensownego hamowania, mokre liście i kamienie pod kołami naprawdę wyostrzają zmysły. Zaliczam swoje dwa upadki, ale z czasem wkręcam się bardzo w rozsądne planowanie każdego zjechanego metra.

Na skróty w poszukiwaniu szlaku

Żeby nie było za łatwo, gubimy szlak. Kończymy długi zjazd i orientujemy się, że jesteśmy po złej stronie stoku. Podjeżdżamy więc z powrotem, a następnie odbijamy na czuja przez chaszcze i docieramy do niebieskiego szlaku.


Snakebite. W oponie niedobór mleka, więc czas na dętkę

Sołtys łapie gumę. Naprawa trochę trwa, a światła dziennego pozostała nam jeszcze niecała godzina. Pogoda również się zmienia, słońce jest już nisko, zaczyna wiać wiatr i pojawiają się chmury. Zbieramy się, następna atrakcja: stromy zjazd, którego nie podejmuje się nawet Sołtys. Rowery na ramię i zsuwamy się na butach. Przed nami według mapy już tylko jedna góra do przebycia i wracamy na ubite drogi.

... ale najpierw jeszcze jedna naprawa w rowerze Michała - skrzywiona klamkomanetka po widowiskowym fikołku przez kierownicę. Udaje się dotrzeć do auta ze wszystkim na styk: koniec wody, światła dziennego i pogody, w drodze powrotnej zaczęło kropić :)

Gdzieś w Cisowsko-Orłowińskim Parku Krajobrazowym

Zmierzenie się z górami na rowerach przełajowych to był naprawdę dobry pomysł. Owszem, chwilami było ciężko, ale totalnie warto. Każdy zjazd, jaki na rowerze górskim był do pokonania bez zastanawiania się nad nim, tutaj rósł do rangi  sporej rozkminki. Na jakiś czas mam dosyć, ale zdecydowanie akcja do powtórzenia w przyszłości :)

INFO
Start: Daleszyce, woj. świętokrzyskie
Lokalizacje: Cisowsko-Orłowiński Park Krajobrazowy. Pasmo Orłowińskie, Pasmo Cisowskie, rezerwat Cisów 
Szczyty: Włochy (429 m.n.p.m.) , Stołowa (424 m.n.p.m.),  Września (370 m.n.p.m.), Ostra (318 m.n.p.m.)
Dystans: 41 km
Czas netto: 3:06
Łącznie w górę: 583 m
Trasa i track do pobrania:
http://www.endomondo.com/routes/460289220

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz