Relacja Łukasza z Mazovii 12h








Zaczęło się od rozmowy z Cyganem na początku sezonu, po której
nabrałem ochoty, żeby spróbować sił w Mazovi 12H. Planowałem długie
treningi z niską intensywnością oraz próby jazdy po zmroku w terenie.
Niestety życie szybko zweryfikowało plany i zarówno na długie treningu
jak i śmiganie w nocy zabrakło czasu :/

W czwartek podjąłem decyzję jadę jeśli pogoda nie będzie taka jak w
błotnym Wieliszewie 2011 na Mazovi 24H. W piątek wieczorem lał deszcz,
ale mimo to kupiłem czołówkę w Realu za 27,90zł i liczyłem na lepszą
pogodę :) Na szczęście w sobotę obudziło mnie piękne Słońce :)

W biurze zawodów zgłosiłem chęć występu w barwach KK Cyklon. Dostałem
odpowiedź, że drużyny to są tylko DUO albo QUATRO, a w SOLO nie ma to
znaczenia, ponieważ nigdzie się to nie pojawia. Pojawiło się,
wystartowałem jako AKD, ale w ciuchach KK Cyklon :) Dziwne, że tak
doświadczony org nie ogarnął swojego systemu, ale może to przez ten
upał :)

Punktualnie o 12:00 biegiem ruszyliśmy z Cyganem i resztą zawodników
do leżących 100m dalej rowerów. Po przebiegnięciu mat z pomiarem czasu
zaczęło się kręcenie kilometrów. Pierwsze okrążenie to rozpoznanie
trasy i jazda w lekkim tłoku.
Po piątkowych opadach zdarzały się krótkie sekcje kałuż. Jednak ponad
30 stopniowy upał spowodował, że po kilku godzinach zostały tylko dwa
odcinki, gdzie można było się przejechać na błotku, co też mi się
przydarzyło na 16 kółku i zakończyło efektowną glebą :D Między 90km a
100km dopadł mnie kryzys. Czułem, że tempo mam coraz gorsze, a plecy
bolały niemiłosiernie. Poza tym miałem problem, żeby cokolwiek zjeść
:/ Zdecydowałem się zjechać na dłuższą przerwę. Po ok 20-30 min
ruszyłem zdobywać kolejne okrążenia. Mimo to czułem, że coś jest nie
tak. Problemem było zbyt wysokie ciśnienie powietrza, które
zaaplikowałem w obawie przed większym błotem. Po zmniejszeniu do ok
2,5ATM jechało się nieporównywalnie lepiej :) Powinienem to zrobić po
drugim okrążeniu, jednak w ferworze rywalizacji i przy panującym upale
zapomniałem. Od tego momentu, aż do zmroku jechało mi się znakomicie.
W końcówce przez słabe oświetlenie straciłem kilkanaście minut i w
efekcie możliwość przejechania 19 okrążenia.

Podsumowując udało się przejechać 18 okrążeń na pętli ok 12,5km co
daje w sumie 225km w czasie netto ok 10h 8 min. Cały wyścig
zakończyłem ok 23:40 z bananem na twarzy z powodu 2 miejsca w kat. M2
i pierwszego pudła :) Wygrana w kat.M2 (20okr) jak i OPEN (22okr!)
była poza zasięgiem, ale biorąc pod uwagę start bez większego
przygotowania do tego typu wyścigu jestem zadowolony. Trasa na każdym
okrążeniu potrafiła czymś zaskoczyć mimo, że pokonywało się ją kolejny
raz.
Super atmosferę tworzyły dzieciaki Cygana dopingujące nas od początku
do praktycznie samego końca wyścigu :)
Podziękowania należą się mojej żonie Madzi, która towarzyszyła mi
przez cały wyścig, dbając o bidony i potrzebne akcesoria w trakcie
rywalizacji :)
Mam nadzieję, że zbytnio nie przynudzałem i ktoś dotarł do końca relacji :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz